Czy jest możliwe, ale i też sensowne przeniesienie pogotowia, gabinetów
lekarzy rodzinnych z byłej przychodni rejonowej do nieistniejących jeszcze
pomieszczeń na Kępie?
Odbyło się trójstronne spotkanie, w którym udział wzięli przedstawiciele
samorządu, potencjalnego dewelopera mającego budować domy "pod klucz"
na osiedlu Na Kępie oraz grupa lekarzy, dentystów, pielęgniarek.
- 17 stycznia odbędzie się drugi przetarg na sprzedaż gruntu na osiedlu
Na Kępie - wiceburmistrz Wiesław Czyczerski wyjaśnia sytuację.
- Chcieliśmy w związku z tym, żeby dwa środowiska, medyczne i potencjalni
budowniczy nowych bloków, jeszcze przed przetargiem poznali się i przedstawili
oczekiwania jakie mogą mieć wobec siebie.
Unijne twarde normy
Już wkrótce służbę zdrowia będą obowiązywać twarde unijne normy jeśli
idzie o obiekty służby zdrowia. Dawna przychodnia rejonowa, w której funkcjonuje
podstacja pogotowia ratunkowego, dwa zespoły lekarza rodzinnego, apteka
i inne usługi nie spełniają norm. Dzierżawcy mają obowiązek dostosować
gabinety do oczekiwań stawianych przez UE w roku 2008. Ponieważ Na Kępie
ma powstać nowe osiedle, z ratusza wyszedł pomysł, żeby w niewielkich
blokach partery od razu realizować pod kątem służb medycznych. Mogłyby
się one przenieść ze starej przychodni Na Kępę. Zeszłotygodniowe spotkanie
miało dać wstępną odpowiedź, czy lekarze będą tym zainteresowani.
Niezbyt chętni
- Należy remontować to, co mamy, ponieważ włożyliśmy już sporo pieniędzy
- uważa lekarka Anna Minge, szefowa praktyki lekarza rodzinnego "Fontis"
(mieści się z prawej strony budynku b. przychodni). - Nie stać nas na
wykupienie nowych pomieszczeń Na Kępie kosztujących w stanie surowym 2.500
zł za mkw. Do tego trzeba by doliczyć kolejne 2.000 zł za mkw. na wykończenie.
Jestem tylko najemcą obecnego lokalu, ponieważ nie pozwolono mi go wykupić.
Moja przychodnia mieści się w byłym mieszkaniu służbowym i pralni. Wyremontowałam
wszystko za kredyt w wysokości 150 tys. zł zaciągnięty w 1999 roku. To,
co otrzymuję z narodowego funduszu przeznaczone jest na prowadzenie działalności
i leczenie pacjentów, i na pewno nie wystarczy na nowe inwestycje.
- Jestem za tym, żeby wyremontować budynek przychodni - uważa Krystyna
Kaźmierczak, właścicielka apteki mieszczącej się tymże gmachu. - Poza
tym pacjenci przyzwyczaili się do obecnego miejsca.
Gdzie pieniądze za dzierżawę?
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej "Arnica" reprezentują trzy lekarki:
Janina Komarnicka, Leonia Niewiadomska oraz Aleksandra Majewicz.
One również twierdzą, że lepiej remontować to, co mają, niż wchodzić w
nowe inwestycje.
- Najtrudniejszą sprawą jest brak windy, jeśli jej nie będzie to fundusz
zdrowia nie podpisze z nami umowy na 2009 r. - wskazuje J. Komarnicka.
Winda jest niezbędna chociażby ze względu na zajęcia rehabilitacyjne.
- Przychodnia była budowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony zdrowia
i oddana społeczeństwu w 1987 r. - uzupełnia L. Niewiadomska. - W czasie
przemian ustrojowych została przekazana gminie, która wydzierżawiła ją
lekarzom. Miesięcznie płacimy za to ponad 5 tys. zł. Rocznie wychodzi
ponad 60 tys. zł. W ciągu dziewięciu lat dzierżawy to przeszło pół miliona
złotych, które wpłynęło na konto samorządu. A pozostałe podmioty też płacą...
- Siedem lat temu proszono mnie o ten remont, a teraz niby mogę tu pozostać,
ale nie wiem na jak długo i za jaką dzierżawę - dorzuca A. Minge. - Jeśli
budynek zostanie sprzedany, to wszystko przecież może się zmienić. Propozycją
wiceburmistrza jestem zbulwersowana.
- Nikt nie ma zamiaru wyganiać firm medycznych ze starej przychodni -
deklaruje W. Czyczerski, który tylko przedstawił zebranym jedno z możliwych
rozwiązań. Do 14 grudnia ratusz oczekuje na pisemne odpowiedzi środowiska
medycznego.
|