W południe

Wzdłuż chat, ponad strzechami
Południa żar zawzięty
Widomie drga i mami
Niepochwytnymi pręty...

Wpośród zielonych muraw
Schną rosy ślady,
Samotnej studni żuraw
Patrzy w dalekie sady.

Na przeciwległe wzgórze
Głóg wpełzły i berberys
Poprzez słoneczne kurze
Gałęzi rzuca przerys.

Południe samo siebie
Roztrwania w oman senny...
Niebem prześwieca w niebie
Przezroczy księżyc dzienny.

Znienacka w drzew gęstwinie
Wiśnia się płoni smagle -
O, teraz, w tej godzinie
Pokochać - kogoś - nagle!...

Ten znój z błękitem w zmowie
Dech piersiom tak utrudnia!
Zachciało się mej głowie
Śnić miłość wśród południa!

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz