Słowik

Skryty w cierniach tarnin i malin
naglił noc -- i mijała, i szlifował swój głos
i świst,
i wyciągał swój śpiew
w cienki włos. I wił tkliwiej i cieniej
twój złocisty lok koło ucha.

Słuchaj,
słuchaj -- dalej:
przenoś, miła, słowika
ze słyszenia -- w widzenie:
to skowronek, to świt.
Oto widzę jaśniejącą twoją brew.
I dotknęłaś rzęsami moich powiek.

Tchnąłem słowo --
odpowiedz.

Spojrzyj: słowik
na każdym czubku drzew
znika
podlatując w jednowymiarowość
i najdźwięczniej, i najbezimienniej --
w ciszę.
"Kocham" -- słyszę.

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz