Pierzcha lotnych obłoków gromada niesforna

Pierzcha lotnych obłoków gromada niesforna.
O najsmutniejsza gwiazdo, o gwiazdo wieczorna !
Osrebrzyła¶ promieniem równinę jesienn±
I czarnych skał wierzchołki, i zatokę senn±.
Lubię z wyżyn niebieskich twoje ¶wiatło nikłe,
Co zbudziło me dumy od dawna zamilkłe.
Pomnę, kiedy¶ planeto zanajoma, wschodziła
Nad krajem, gdzie zalega cisza sercu miła,
Gdzie wystrzeliły smukłe topole w dolinach,
Gdzie cyprys ciemny drzemie i mirt się przegina,
I słodko szumi± fali południowej piany.
Tam ja niekiedy w górach, sercem zadumany,
Ponad morzem leniwe wlokłem rozmarzenie,
Kiedy na strzechy nocne opadały cienie
I dziewczę w¶ród rówie¶¶ic we mgle cię szukało,
i swoim cię imieniem gło¶no nazywało.

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz