Rozkosz ostrożna

Gdy idziesz zrywać fiołki wśród polanki
( Barwą twych źrenic szczycą się głęboką ),
Wybierzesz jeno senne, blade ranki,
Gdy szare chmury po niebie się wloką.

I jeśli nagle spoza mgieł firanki
Ozłoci ziemię blaskiem słońca oko,
Jekbyś się bała żywszej niespodzianki,
Przezornie kroczysz li cienia zatoką.

A gdy w naręcze urośnie ci kwiecie,
W bukiet ni wieniec dłoń twa go nie plecie,
Jeno je dzierżysz w bezładnej zamieszce...

I powracając ronisz je po scieżce,
Czując, jak z nieba dłonie skrzepłe
Padają z rzadka krople deszczu ciepłe.

 

 
   
   
poprzedni wiersz     następny wiersz