Życie na poczekaniu

Życie na poczekaniu
przedstawienie bez próby
ciało bez przymiarki
głowa bez namysłu.

Nie znam roli, którą gram
wiem tylko, że jest moja - niewymienna.

O czym jest ta sztuka zgadywać muszę wprost na scenie.
Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia narzucone mi
tempo akcji znoszę z trudem
Improwizuję, choć brzydze się improwizacją
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy
Mój sposób życia zatrąca zaściankiem
Moje intynkty to amatorszczyzna
Trema tłumacząc mnie tymbardziej upokarza
Okoliczności łagodzące odczuwam jako okrutne

Nie do cofnięcia słowa i odruchy
nie doliczone gwiazdy
charakter jak płaszcz w biegu dopinnan-
oto żałosne skutki tej nagłości.

Gdyby choć jedną środę przećwiczyć za wczasu
albo choć jeden czwartek raz jesszzcze powtórzyć
a tu już piątek nadchodzi z nieznanym mi scenariuszem
Czy to w porządku? -
pytam (z chrypką w głosie bo nawet nei dano mi odchrząknąć
za kulisami)

Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
składany w prowizorycznym pomieszczniu. Nie.
Stoję wśród dekoracji i widzę jak są solidne
Uderza mnie precyzja wszelkich rekwizytów
Aparatura obrotowa działa od dłuższej już chwili
Pozapalane zostały nawet najdalsze mgławice
Oh, nie mam wątpliwości, że to premiera
i cokolwiek uczynię zamieni się nazawsze w to
co uczyniłam.

 

 
   
   
poprzedni wiersz