Rozmowa z JERZYM JAŃCZAKIEM, powrót
  nowym prezesem Klubu Sportowego Obra Zbąszyń  


JERZY JAŃCZAK, technik budowlany, prowadzi własną działalność gospodarczą, żona: Regina (emerytowana położna), dzieci: Michał i Agnieszka (założyli swoje rodziny), wnuki: 10-letnia Ola i 3-letni Marcin, hobby: sport i praca w ogrodzie.    

Trzeba ratować ten klub

- Został pan po raz trzeci prezesem Obry, a ponoć dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki...
- No właśnie... Lecz z drugiej strony za długo jestem związany z klubem, i jako zawodnik, i jako działacz, żeby patrzeć jak piłkarze są czerwoną latarnią poznańskiej klasy okręgowej, zaś dorobek 83 lat istnienia klubu w rozsypce.

- Czy idąc na zebranie był pan zdecydowany kandydować?
- W niedzielę zgadaliśmy się z kilkoma osobami podczas meczu, że Obra potrzebuje zmian. Nie byłem wtedy zdecydowany, choć chciałem pomóc. Ale gdy w czasie zebrania wyborczego usłyszałem jakie jest zadłużenie klubu - postanowiłem nie kandydować. Ustąpiłem dopiero po namowach burmistrza i przewodniczącego rady miejskiej.

- Co pan zastał?
- Jeszcze nie znam szczegółów, dopiero będę się zapoznawał z sytuacją. Ustępujący prezes powiedział, iż jest ponad 20 tys. zaległości płatniczych...

- ...i jedna strzelona do tej pory bramka.
- Tak, a 21 straconych. A ponoć klub miał awansować do IV ligi

- A jak ma się sekcja bokserska?
- Na razie jest w fazie rozruchu. Młodzi spokojnie trenują z kolegą Michałem Dominikiem i Tomaszem Bartczakiem, i jeżdżą na turnieje.

- Za to wśród piłkarzy chyba nie ma dobrych nastrojów?
- Trudno powiedzieć, gdyż jako osoba postronna dotąd nie wchodziłem do szatni. Wiem tylko, iż z pierwszej drużyny zostało sześciu zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Reszta to chłopcy w wieku od 16 do 20 lat, niektórzy grają jeszcze w juniorach. Część zawodników bowiem odeszła, w tym aż pięciu do Nowego Miasteczka, a pozostali do sąsiednich klubów wiejskich.

- Będzie coś z tych, którzy zostali?
- Mam nadzieję, choć oni jeszcze się uczą w szkołach. Ostatnio na mecz pojechało tylko dziewięciu zawodników, w trakcie dwóch złapało kontuzje i sędzia przerwał zawody. Liczę na nowego trenera, Ryszarda Marcinkowskiego z Poznania, który twierdzi, iż ważne jest na początek, żeby chłopaki chociaż na treningi przychodzili.

- Rozumiem, że ma pan jakiś plan ratunkowy dla klubu?
- Plan jest prosty. Po pierwsze pozyskać sponsorów, po drugie uregulować zadłużenia. Tyle mogę powiedzieć na gorąco. Szczegóły później.

- Dziękuję i życzę powodzenia.

Rozmawiał: Eugeniusz Kurzawa

fot. Krzysztof Kubasiewicz

E-mail: teren@gazetalubuska.pl Tel: 324 88 54 powrót