Rozmowa z Katarzyną Kutzmann - Solarek, powrót
  dyrektorką Zbąszyńskiego Centrum Kultury Sportu i Turystyki  

Spora dawka kultury


- Druga połowa roku w zbąszyńskiej kulturze jest zwykle bardziej intensywna...
- Zdecydowanie! Własciwie od czerwca mamy łańcuch wydarzeń, który skończy się wspólnymi wigiliami i koncertami świąteczno-noworocznymi. - Na początek... - 11 czerwca w Przyprostyni doroczny festyn integracyjny wsi. - Od 4 do 10 lipca po raz piąty międzynarodowe spotkania artystyczne Experyment.
- Tym razem zaproszenia przyjęły grupy i artyści z Tunezji, Włoch, Turcji, Japonii, Belgii, Francji i pięć z Polski.

- Jak trafiacie do tak odległych krajów?
- W styczniu rozsyłamy zaproszenia do ambasad w Warszawie, informując, że przyjazd odbywa się na koszt własny. Mimo to chętnych jest sporo, w tym roku był telefon z ambasady Mongolii. Pytano czy może przyjechać cyrk.
- Początkowo impreza miała charakter teatralny, obecnie interdyscyplinarny.

To chyba sporo kosztuje?
- Zaskoczę pana, ale gdy porównaliśmy koszt jednodniowej Biesiady Koźlarskiej z kilkudniowym Experymentem, okazało się, iż biesiada była droższa.

- Jakie bedą tegoroczne spotkania?
- Kazdy zespół, artysta zaprezentuje się w jednym występie i we wspólnym finale. Przy pomocy powiatowego biura promocji chcemy "sprzedać" pokazy w innych miastach. Mottem przewodnim
i hasłem finału będzie grecka maksyma "Phanta rhei" - "Wszystko płynie".
Dlatego myślimy o zakończeniu na rzece lub jeziorze.

- Nie wszystkim podoba się najazd twórców - dziwaków. Są opinie, że "mamy własną kulturę", żeby lepiej pomyśleć o Biesiadzie Koźlarskiej.
- Przecież nie zapominamy o tradycji, są zabawy, wpuściliśmy rapujacą młodzież, tłumy przychodzą na pokazy mody, są wystawy w Baszcie. A o biesiadzie myślimy bardzo intensywnie.

- Po tej 30. było tyle róznych opinii...
- Zaproszę przedstawicieli środowisk koźlarskich, żeby dowiedzieć sią, jak wyobrazają sobie biesiadę. Musi dojść do porozumienia, a wówczas przystąpimy do realizacji ustaleń. Biesiady są jesienią, jest troche czasu.

- Wcześniej dni Zbąszynia w nowej formie, czyli Jarmark św. Piotra w Okowach. To letnia wersja biesiady?
- Różnice bedą poważniejsze. Jarmark planujemy 30 i 31 lipca w Łazienkach. Fakt, wystąpią zespoły folklorystyczne, gdyż jest to szansa pokazania rodzimego folkloru wczasowiczom, ale tylko pierwszego dnia. Śpiewom i tańcom będzie towarzyszyć jarmark rzemiosła i rękodzieła. Drugi dzień jarmarku to "coś dla rodziny".

- ZCKSiT jest duża instytucja. Podlega pani muzeum regionalne, galeria Baszta, Kazamaty.
- Dodam jeszcze: cały sport i ośrodek wczasowy w parku...

- Galeria Baszta, pod okiem Ireneusza Solarka, wyrosła na powazną placówkę plastyczną. Ale Kazamaty, znane z imprez literackich i muzyki młodzieżowej, ostatnio nie były czynne.
- Pewne niedociągniecia są nieuniknione, jest zbyt mało pracowników, żeby ogarnąć całe ZCKSiT. Pracujemy więc, jak ostatnio w muzeum, zrywami. Irek Solarek zarządzil tam wielkie sprzątanie i do tej roboty poszliśmy całą ekipą. Odsłonił się duży piękny strych, który może zostać wykorzystany na pracownie muzealne. Przygotowaliśmy do ekspozycji wszystkie sale muzealne i wstępnie zaadoptowaliśmy na parterze pokój, w którym część zajęły sanitariaty, a w drugiej znajdzie się punkt informacyjny. Wracając do Kazamatów: próbujemy odnowić tam koncerty zespołów rockowych
z okolic; imprezy odbywają się w weekendy, a prowadzi je Radosław Urbaniec.

- Dziekuję.

KATARZYNA KUTZMANN-SOLAREK Absolwentka pedagogiki kulturalno-oświatowej WSP
w Zielonej Górze, mąż Ireneusz, syn Jakub. Fot. Mariusz Kapała

Cykl - Zbąszyńskie rozmowy
Wywiady ukazywały się w Gazecie Lubuskiej.

E-mail: teren@gazetalubuska.pl powrót