- Jak to się stało, ze mieszkając w Poznaniu wystartował pan na burmistrza
Zbąszynia?
- Przekonała mnie grupa przyjaciół wskazując, że tylko ja mogę wprowadzić
pewne zmiany w gminie. Dodam, że przez 30 lat mieszkałem w Zbąszyniu i
czuję się zwiazany z tym miastem.
- Lecz nie ma pan żadnego doświadczenia samorządowego! Przez całe
życie kierował pan firmą kolejową.
- Pozornie tak może się wydawać. W rzeczywistości mam długoletnie doświadczenia
współpracy z samorządem na wielu frontach. Gdy tutaj przyszedłem do pracy
w 1975 r. postawiłem pracownikom trzy bloki przy ul. Zielonej, rozwiazując
tym sposobem problem mieszkaniowy. Zamieszkało tam 50 rodzin. Dla tych
bloków zainicjowałem budowę oczyszczalni ścieków, która dziś jest gminną.
- Dobrą opinię o panu ma artysta rzeźbiarz Mariusz Gil mieszkójacy
w Danii, któremu pomógł pan kiedyś przy transporcie kamiennych rzeźb stojócych
w parku. Dlaczego pan się w to wtedy, 20 lat temu, zaangażował?
- To, co robiłem, w czym pomagałem zbąszyniakom jako szef firmy, robiłem
z myślą o swoich 100 pracownikach, którzy przecież byli mieszkańcami miasta.
W przypadku Gila, to on mnie przekonał swoją postawą i argumentacją. Powiedział,
że rzeźby zostaną tutaj na 100 lat i dlużej, i upiekszą park miejski.
- Od czego zacznie pan swoje rządy w ratuszu?
- Wiem, że gmina ma słabą kondycję budżetową. Moim celem jest wzmocnienie
budżetu poprzez ściąganie tutaj firm, jak to dzieje się w Zbąszynku, Babimoście,
Siedlcu. Magnesem powinny być nowe tereny inwestycyjne. W tym celu trzeba
będzie zmienić plan zagospodarowania przestrzennego. Poza tym chcę wzmocnić
miejscowy rynek pracy i zatrzymać młodzież w Zbąszyniu. Sądzę, że uda
się to dzięki ściągnieciu funduszów unijnych. Bardzo zależy mi na uratowaniu
dworca głównego, myślę o jakimś europejskim centrum w tym gmachu.
- Takie zadania trzeba mieć kim robić. Czy będzie to realizować dotychczasowa
kadra urzędu, czy chce pan dokonać zmian?
- Na razie nie bywam w ratuszu, ale mam już sporo uwag od wyborców dotyczących
pracy urzędu. Postaram się to zmienić na lepsze, gmina bowiem musi być
przyjazna dla mieszkańców, tymczasem zdarzało się, iż czuli się oni w
tym gmachu zagubieni.
- Kto będzie pana zastepcą?
- Będzie to osoba dynamiczna, skuteczna, z dobrymi pomysłami. Na personalia
za wcześnie. Jest wielu kandydatów.
- Mówił pan na początku, iż prosili pana o start w wyborach pańscy
przyjaciele. Kilka osób sugerowało mi, iż właśnie te osoby będą pociągały
za sznurki wielu decyzji.
- Zawsze miałem swoje zdanie i nie mam zamiaru być niczyim zakładnikiem.
Natomiast oczywiste jest, że skoro pan Jan Pękała jest przewodniczacym
mojego komitetu wyborczego, to z nim i swoim komitetem spotykam się i
ustalam pewne kroki. Poza tym proszę pamietać, iż jako burmistrz będe
"jednostką wykonawczą", czyli do realizacji tego, co uchwali rada miejska.
- Będzie miał pan mocne wejście na początek kadencji, gdyż zapewne
dokona pan oddania do użytku hali widowiskowo-sportowej...
- Nie leży w moim charakterze odcinanie kuponów od cudzej pracy. Hala
to zasługa burmistrza Suchorskiego.
- Dziekuję.
LESZEK LEŚNY, lat 58, urodzony w Ustaszewie koło Żnina, wdowiec,
syn Przemysław (34 lata), córki Kalina (32) i Iabela (29), hobby - muzyka
koźlarska. W firmie DOM (Oddział Zmechanizowanych Robót Drogowych) przepracował
do tej pory 44 lata. Zaczynał jako uczeń Zasadniczej Szkoły Zawodowej
przy DOM w Poznaniu, potem ukończył Technikum Kolejowe (specjalność budowa
dróg i mostów), wreszcie Politechnikę Poznańską (maszyny robocze i pojazdy)
zostając inżynierem mechanikiem. Po studiach w 1975 r. został skierowany
do pracy w DOM w Zbąszyniu, jako kierownik, a konczył tu w 2005 jako naczelnik,
po czym wrócił do DOM w Poznaniu.
|