|   | 
      | 
     
      O zmierzchu
      Gdy zmierzch na oknie naszym już dosięga kwiatów, 
        My, w cień wspólny związani na znajomej ścianie - 
        Myślami do dwu różnych odbiegamy światów, 
        Dłońmi zwarci w tym ziemskim, jak na pożegnanie. 
        
      Wędrówka myśli naszych, stroniących od ciała, 
        Każe pod grozą straty w znieruchomieniu - 
        Dech przy tchu, skroń przy skroni, ramię 
                                                        przy 
        ramieniu,  
        I unikać wszystkiego, co szumi lub pała... 
        
      Czuję ucho twe miękkie - zgrzane przy mym uchu, 
        Lecz go nie śmiem ochłodzić wilgotnych warg 
                                                                
        brzegiem, 
        By dreszczem nieobacznym lub pieszczot zabiegiem 
        Nie skłócić nabytego od zmierzchów bezruchu. 
        
     | 
      |