Żegluga wielka

Chybotliwe te moje
oceany powszednie.
Od brzegu do brzegu zaledwie -
dwie anginy.
Prosto z Zatoki Tranu,
zwanej inaczej Zatok± Dzieciństwa,
przywiodło mnie na te
bezdroża wodne.
ŁódĄ moja,
ranna,
sunie pod k±tem jak skorupa.
Dyszy.
Ja dyszę.
Czasem odpoczywam na egzotycznych wyspach,
sk±d wysyłam ci w listach suszone łzy
jak ekspresow± herbatę w białych woreczkach.
Czasem ¶pię.
Miewam proste sny o tym,
że jest odwrotnie,
że to ty płyniesz ku mnie,
na wpół uduszony sol±,
a ja czekam w¶ród zabawy,
ubrana w koronę talentu,
¶miała,
złożona z niejednej.

 
   
   
poprzedni wiersz